Dna nie ma .
GDZIE JEST DNO. ??? Obiegowe opinie głoszą :trzeba się stoczyć na dno aby się od niego odbić. Racja tyle tylko iż dno dla każdego uzależnionego znajduje się gdzie indziej na jego drodze picia.To sprawa bardzo indywidualna, można się wręcz licytować czy dno to tygodniowe ciągi? czy poświęcenie miłości dla wódy to już dno. ? Dla wielu moich znajomych ich dnem było wekendowe upijanie się. Tak można wyliczać i kalkulować TYLKO SZCZEROŚĆ PRZED SAMYM SOBĄ !!! PRZYNIESIE NAM ODPOWIEDŹ.Paradoksalnie żecz się ma tak: im bardziej namawiamy uzależnionego do podięcia terapii to powoduje zgoła odwrotny efekt, alkoholik reaguje nerwami,minimalizuje problem wręcz broni swoje pijaństwo, to prawda ETOH JUŻ ZMIENIŁ PROCESY MYŚLENIA MÓZG PRACUJE W KIERUNKU OBRONY ALKOHOLU. To trudne do zrozumienia dla osoby patrzącej z boku.Paradoks o którym wspomniałem wcześniej to wręcz podawanie alkoholikowi wódy :im wcześniej otrze się o śmierć tym wcześniej zauważy własne dno.
Vivaista
Komentarze
Prześlij komentarz